Sąd uchylił wyrok wobec byłego senatora za znęcanie się nad psem
Proces apelacyjny toczył po skazaniu 62-letniego Waldemara Bonkowskiego (zgodził się na podanie danych osobowych i ujawnienie wizerunku - PAP) przez Sąd Rejonowy w Kościerzynie w kwietniu br. W piątek odbyła się rozprawa odwoławcza po pięciu złożonych w sprawie apelacjach. Sprawie przewodził sędzia Szczepan Stożyński z Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Bonkowskiemu postawiono zarzut "znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem w ten sposób, że przywiązał zwierzę do haka holowniczego samochodu, ruszył i zwiększając prędkość, tak, że pies nie nadążył, przewrócił się i był ciągnięty". Do zdarzenia doszło w marcu 2021 r.
W procesie jako oskarżyciele posiłkowi występuje pięć organizacji zajmujących się ochroną zwierząt. Jak ustaliła sekcja zwłok, zwierzę doznało "obrażeń narządów wewnętrznych skutkujących niewydolnością krążeniowo-oddechową", w następstwie których straciło życie. Całe zdarzenie zarejestrowała kamera auta jadącego za samochodem Bonkowskiego. Na filmie widać, jak mężczyzna przywiązuje sznurkiem psa do samochodu i rusza autem. Zwierzę początkowo biegnie, ale później nie nadąża za jadącym samochodem. Przewraca się i jest wleczone za pojazdem. Nagranie wideo zostało przekazane policji.
W ostatnim słowie prokurator Marcin Lubiński z Prokuratury Rejonowej w Kościerzynie wnosił o bezwzględną karę więzienia. "Oskarżony przywiązując psa do samochodu działał ze szczególnym okrucieństwem. Na początku postepowania dopuścił się matactwa, a w trakcie procesu nie wyraził jakiejkolwiek skruchy" - mówił prokurator Lubiński i domagał się bezwzględnej kary więzienia. "Wnoszę o 1 rok i 10 miesięcy pozbawienia wolności i zakaz posiadania wszelkich zwierząt na 10 lat oraz nawiązkę 30 tys. zł" - mówił prokurator.
Były senator konsekwentnie nie przyznawał się do winy. W ostatnim słowie przed Sądem Okręgowym tłumaczył, że od 50 lat zajmuje się psami. "Całe życie byłem miłośnikiem zwierząt. Nigdy nie skrzywdziłem żadnego zwierzęcia. Moim celem było doprowadzenie psa do domu. Nie było moim celem żebym znęcał się nad psem. Żeby psa uśmiercić. Byłbym jakimś psychopatą. Mógłbym to zrobić na podwórku. Nie ma najbardziej podłego określenia, że znęcałem się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem" - mówił w sądzie Bonkowski.
W kwietniu br. sąd pierwszej instancji uznał jego winę. W kwietniu br. sędzia Krystyna Lemańczyk-Brzoskowska z Sądu Rejonowego w Kościerzynie skazała go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata (w tym czasie Bonkowski ma być pod nadzorem kuratora sadowego), pięć lat zakazu posiadania psów oraz 20 tys. zł nawiązki na Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Gdańsku. "Okoliczności zarzucanego czynu nie budzą wątpliwości sądu" – uzasadniała sędzia Lemańczyk-Brzoskowska i podkreślała, że materiał dowodowy (film), zeznania świadków oraz opinie biegłych stanowiły podstawę rozstrzygnięcia. Sędzia wskazywała, że kara jest w zawieszeniu z uwagi na wcześniejszą niekaralność Bonkowskiego i pozytywną prognozę kryminologiczną na przyszłość.
Sędzia Szczepan Stożyński w piątkowym uzasadnieniu uchylenia wyroku i skierowaniu sprawy do ponownego rozpoznania do Sądu Rejonowego w Kościerzynie wskazywał, że takie werdykt nie jest korzystny, ani niekorzystny dla oskarżonego. Według sądu, opinia biegłych z zakresu weterynarii dotycząca przyczyn zgonu psa jest obarczona wadami, które wymagają wyjaśnienia - szczególnie jeśli chodzi o to, kiedy i w jaki sposób doszło do obrażeń i śmierci psa. To zdaniem sądu nie zostało wyjaśnione w postepowaniu w pierwszej instancji. "Opinia (...) nie zawiera wskazań, czy do śmierci tego psa mogło tak naprawdę dojść w okolicznościach przedstawionych na tym materiale filmowym" - mówił sędzia.
Waldemar Bonkowski to znany na Kaszubach lokalny polityk. W wyborach parlamentarnych w 2015 uzyskał mandat senatora z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. W lutym 2018 r., po serii antysemickich wpisów w mediach społecznościowych, został zawieszony przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w prawach członka partii i został senatorem niezrzeszonym. W wyborach 2019 r. starał się o reelekcję z własnego komitetu wyborczego, ale nie dostał się do parlamentu.(PAP)
Autor: Krzysztof Wójcik
kszy/ jann/