W ewakuacji pomagają wolontariusze z całego kraju
„Na pomoc przyjechało bardzo wielu wolontariuszy z różnych miejsc Ukrainy: Kijowa, Charkowa, Odessy, Mikołajowa. Pomoc płynie z całego kraju” – powiedział.
W jego ocenie wody w Dnieprze w Chersoniu nie ubywa. „Możliwe, że nie przybiera ona tak dynamicznie, jak w czwartek, ale poziom jest wysoki. Zalana jest dzielnica Ostriw (wyspa), gdzie stoją wysokie bloki, dzielnica Korabeł oraz ulice przy nabrzeżu. Przedwczoraj (w środę) było tam sucho, a dzisiaj (piątek) już wszędzie stoi woda” – wyjaśnił.
Fotograf wskazał, że o ile na zachodnim, kontrolowanym przez Ukrainę prawym brzegu Dniepru w pomoc powodzianom zaangażowani są wolontariusze i ukraińskie służby, po lewej stronie rzeki, okupowanej przez Rosjan, nie dzieje się nic.
„Mówi się, że najgorsza sytuacja jest na drugim, okupowanym brzegu Dniepru. Tutaj, po stronie ukraińskiej jest mnóstwo działań na rzecz pomocy poszkodowanym, tam praktycznie nie dzieje się nic. Ludzie nie są ratowani. Niewielu ludziom udało się przeprawić na drugą stronę, ale mówią, że to znikoma liczba” – powiedział.
Musijenko zwrócił również uwagę, że w czwartek Rosjanie ostrzelali miejsce ewakuacji ludności w Chersoniu. Jedna osoba zginęła, a dwie zostały ranne.
„Wczoraj (czwartek), był ostrzał na Placu Korabelnym, gdzie odbywa się ewakuacja, gdzie są zgromadzone wszystkie służby i wolontariusze. To tam są przywożeni ewakuowani ludzie i zwierzęta. Nadlatywały pociski. Mnie, na szczęście, wtedy tam nie było, ale słyszałem te wybuchy” – przekazał.
Według rozmówcy PAP nastrój mieszkańców wyzwolonego w listopadzie spod rosyjskiej okupacji Chersonia jest bojowy.
„Ludzie, z którymi tu rozmawiam mówią: przeżyliśmy okupację, przeżyjemy i to. Ale pod tym samym hasłem niektórzy odmawiają opuszczenia zagrożonych terenów” – podkreślił Musijenko.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ tebe/